1maud 1maud
306
BLOG

Nie wińcie Palikota,gdy winien Marszałek

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 133

 

 To indywiduum jest niereformowalne. Śp. Lecha Kaczyńskiego, wysyłał na badania, smagał inwektywami, insynuował, nazywał kurduplem i chamem.  Im bardziej brutalnie tym lepiej. Nikt, przy zdrowych zmysłach nie liczył na to, że Palikot zmieni swój styl ataku politycznego. Spokojny Palikot nikogo nie interesuje. Bronisław Komorowski doskonale wiedział, że udział Janusza Mariana będzie oznaczał chamskie zagrywki w kampanii wyborczej i świadomie ustawił go w pierwszym szeregu swoich kampanijnych fighterów. Sam głosi nobliwie „Zgoda buduje”, natomiast Palikot jest od chamskich zagrywek: od jarmarcznych występów. Zaczął delikatnie , potem się rozkręcał po to, aby, przystąpić do ataku, w trakcie zapowiadanego spotkania wyborczego Jarosława Kaczyńskiego w Lublinie.
Urządzenie wiecu PO na tym samym placu, gdzie Jarosław Kaczyński ma spotkanie z wyborcami, jest zwykłą, nikczemną próbą prowokacji. Janusz Palikot nawet tej prowokacji nie usiłuje ukryć „Palikota niepokoi przemiana Jarosława Kaczyńskiego po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. - Nie jest możliwe, żeby człowiek, który do 10 kwietnia był wulkanem negacji, potworem nihilizmu, agresorem, kłócącym ludzi, obrażającym ludzi, nagle w ciągu jednego dnia zamieniał się w łagodnego baranka, mówiącego jak podróbka Bronisława Komorowskiego tekstami Platformy Obywatelskiej - powiedział poseł PO.” Wysyła Jarosława Kaczyńskiego do lekarza..podobnie jak wcześniej jego tragicznie zmarłego brata, Lecha. I na pewno będzie wysyłał, dopóki „śmierć ich nie rozłączy”. Myśliwego i ofiarę.
Założenia do prowokacji przedstawił następująco: „Poseł PO zaznaczył, że chce w ten sposób doprowadzić do merytorycznej debaty, która pokaże różnice między programami Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego. "Mam nadzieję, że dojdzie do merytorycznej debaty, a nie będzie incydentów agresywnych, zakrzykiwania stron" - powiedział Palikot”. Doskonale wiedząc, że na swoich przeciwników politycznych działa jak płachta na byka. Nie za to, że jest przeciwnikiem politycznym, ale za swoje chamstwo. Pięknie namalował portret palikotów śp. Maciej Rybiński „Wyniesienie chamstwa do rangi cnoty, wyróżnika dla osobników pozbawionych przez okrutny los szans na awans kulturalny i cywilizacyjny, rzewna akceptacja nie tylko nieuświadomionego, ale także świadomego braku ogłady, pobłażanie dla brutalności prowadzi do tego, że przestajemy dostrzegać wiele patologii otaczającego nas świata, jako przejaw chamstwa. A przecież arogancja władzy i arogancja opozycji to objawy chamstwa politycznego i zwykłego. Wzajemne ataki, rzecz w demokracji normalna i konieczna, przenoszone są poza granice dobrego smaku w przeświadczeniu, że chamstwo popłaca, że przynosi popularność. Co zapewne, wobec powszechności chamstwa, jest prawdą”
Żeby Janusz Marian mógł być chamem skutecznym, musi mieć przyzwolenie swojej partii i swoich mentorów politycznych: premiera, marszałka, ministrów, którzy dopuszczając do podobnych manifestacji, wpisują się doskonale w inny opis Ryby: „ Być chamem to w dzisiejszych czasach wielki dar niebios. Furtka do kariery. Droga do popularności. Chamstwo w dyskusji jest uważane za talent do prowadzenia sporów i ważny argument rzeczowy. Chamstwo wobec ludzi – za dowód zdolności przywódczych, za przejaw silnej ręki, do której tak wielu chamów mniejszego kalibru wciąż tęskni, bo usprawiedliwia to ich własne, detaliczne i drobne chamstwo.”
Marszałek, odwołujący się do szczytnych haseł i nawiązujący do szlachectwa, które ponoć zobowiązuje, cynicznie używa chama Palikota, do próby urządzenia burdy, ze zgodą i szlachectwem nie mającej nic wspólnego. Tak jak nic wspólnego mają deklaracje pana marszałka do jego prawdziwego wizerunku.
   Janusz Palikot wzywa do merytorycznej dyskusji. Więc ja zapytam:, jakim cudem, zarobiwszy w roku 2009 około 80 000 zł, zdołał sfinansować odsetki od pożyczek za rok 2008, utrzymać 5 samochodów i samolot oraz nieruchomość? Ta kwota ledwie starcza na ubezpieczenie majątku pana posła. O eksploatacji nie wspominając. Z czego spłacał odsetki od horrendalnych kredytów?
A jego partyjnych kolegów, oraz kandydata na prezydenta RP, chce zapytać: czy wyjaśniono sprawę dziwnego sposobu prowadzenia przez posła Palikota inżynierii finansowej? Przecież zgodnie z oświadczeniem majątkowym, Palikot zaciągnął kolejną pożyczkę w spółce Hydravita, powiększając swój stan pożyczek w stosunku do ubiegłego roku o kolejne miliony.Dokładnie o 10 000 000 Eu.
W ur. Premier Tusk, na pytania dziennikarzy i polityków o źródła finansowania posła Palikota powiedział „"Będziemy żelazem wypalać każdą niesprawiedliwość, jeśli tylko zostanie potwierdzona.W PO nie ma świętych krów i nie będzie" - powiedział premier Donald Tusk. Ale dodał, że na razie nie zamierza wyciągać wobec niego żadnych konsekwencji. "Ja nie jestem premierem, który ręcznie steruje prokuraturą. Liczę na to, że sprawa zostanie szybko przez śledczych wyjaśniona”.Prokuratura raczej nie wyjaśniła nic w tym zakresie, a o urzędzie skarbowym też nic nie było słychać. Poseł Dolniak mówił tak”Wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak, odnosząc się do słów Dudzińskiego, przypomniał, że sprawę Palikota wyjaśnia prokuratura. "Tutaj nie ma mowy o ukrywaniu czegokolwiek i zamiataniu pod dywan" - powiedział Dolniak, dodając, że nikt z PO nie będzie roztaczał nad Januszem Palikota "parasola ochronnego".
Ani pan premier ani szef Klubu PO, nie wspomnieli, ze prokuratura badała stan rozliczeń pomiędzy skłóconymi małżonkami Palikot, a nie prowadziła dochodzenia w sprawie uprawianej przez niego inżynierii finansowej.
Co się stało Panie premierze, z 17 stronicami wyjaśnień, podobno złożonych na Pana ręce, przez Pana kolegę partyjnego? Jedynym wyjaśnieniem, jakie Pan dał społeczeństwu, to, że „wszystko wydaje się być w porządku”.
Zgodnie z ostatnim oświadczeniem majątkowym, pan poseł nadal uprawia dziwne rozliczenia finansowe. Zarabia gorsze w stosunku do swoich kosztów utrzymania (nieruchomości, samochodów, samolotu)..Od kwoty zadłużenia (30 000 000PLN) musiał zapłacić, nawet licząc najniższe oprocentowanie około 5 %, 1.500 000 zł!!! A zarobił, zgodnie z wykazem, raptem 80 000 zł. I od tej tylko kwoty zapłacił podatki. Tytuł zaciągniętych kolejnych pożyczek to „inwestycje kapitałowe”, a więc nie pożyczka na spłatę odsetek, prawda? Czy nie wydaje się Panu Marszalkowi, że człowiek o tak niejasnych źródłach finansowych, jest najlepszym Pana reprezentantem w tej kampanii? Nie może się pan zasłaniać niewiedzą, wszak o dziwnych machinacjach finansowych Palikota pisała prasa. Wtedy Palikot tłumaczył atak na siebie trwającą kampanią wyborczą:Nie mam najmniejszej wątpliwości, że artykuły Dziennika są elementem ataku politycznego, mającego na celu podważenie mojej pozycji w partii oraz wiarygodności Platformy Obywatelskiej RP w czasie trwającej kampanii wyborczej.Dzisiaj pewnie tłumaczyć będzie kampanią prezydencką, w której gra główną rolę od dwóch tygodni.On niech sobie tak tłumaczy. Ale jak wyjaśni te cuda kandydat na prezydenta RP? Może o to niech pytają Janusza Mariana i zwolenników PO wyborcy, którzy przyjdą na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim w Lublinie. Będzie bardzo merytorycznie. Tak jak sobie Palikot życzy.
 
P.S.
A dziennikarze może ponownie zapytają premiera, czy nadal nie widzi nic niepokojącego w tym, że osoba fizyczna (Palikot nie prowadzi żadnej działalności), mająca tak skromne dochody, jest w stanie spłacać odsetki od kredytów, znacznie przewyższające te dochody. Bez wykazania kredytu na ich spłatę (wszystkie pożyczki Palikota są opisane jako „inwestycje kapitałowe”).
 P.S.2 Palikot ma dziwny zwyczaj składania oświadczenia majątkowego. Wypełnia formularz podstawowy, a potem dopisuje załącznik. Z data złożenia formularza podstawowego. W dodatku w roku 2010 załącznik datował na 2009, a data złożenia to 2010 r. Jakaś próba zmyłki?
 
Dwa lata temu Dziennik i Super Express o finansach Palikota;Na konta Janusza Palikota płyną milionowe pożyczki od anonimowych spółek w rajach podatkowych. Kto jest ich właścicielem? Tego nie wie sam polityk" - napisał wczorajszy "Dziennik". Gazeta ujawnia, że poseł jest poważnie zadłużony w kilku spółkach. Jedna z nich - Central European Private Investments - została założona przez Palikota w Luksemburgu. Choć miała niewielki kapitał, dwa lata temu pożyczyła politykowi gigantyczne pieniądze. Skąd je wzięła? Od innej małej spółki o nazwie Decleora, która zarejestrowana jest pod adresem... skrzynki pocztowej na Cyprze. A jej udziałowcy rezydują na Karaibach. Palikot twierdzi, że ich nie zna. Mimo to kasę od nieznajomych darczyńców pożycza.”
Według ustaleń "Dziennika",jednym z udziałowców Decleory jest fundacja New Age Private Foundation z Curacao, która posługuje się tym samym adresem, co inna fundacja - JP Family Foundation. A właśnie zdaniem Marii Nowińskiej za pomocą JP Palikot miał wyprowadzić na Karaiby ich wspólny majątek. Palikot od początku zaprzeczał.” Wprost”Skąd to zainteresowanie dokumentami? Do sądu trafił wyciąg z rachunku bankowego Żołądkowej SA (firmy należącej do Janusza Palikota i jego żony), z którego wynika, że zapłaciła ona holenderskiemu Rabobankowi 50 tys. zł „zaliczki na poczet wynagrodzenia za aranżację finansowania". Rabobank jest założycielem fundacji JP Family, a jej adres na wyspie Curacao w archipelagu Antyli Holenderskich jest taki sam, jak np. zależnej od Rabobanku spółki Rabobank Trust Company Curacao”
Jak widać, posłowie PO mają jakiegoś pecha do Curacao. A i Rabobank jawi się, jako jakieś fatum. Przecież managerem w Rabobank był spadochroniarz- dyrektor do „katarskiej stoczni”: Jan Ruurd de Jong(project manager
Rabobank Nederland(Management Consulting industry)1988 — 1993 (5 years ) , o którym Aleksander Ścios pisał “Od początku uzgodniono, że El Assir stanie do przetargów pod „przykryciem” finansowej struktury korporacyjnej SPF, której konstrukcja uniemożliwi późniejsze ustalenie osób i ich powiązań kapitałowych. Jej „gwarantem” miał być Qatar Islamic Bank i jego fundusz Qinvest – którego władze nie musiały nawet znać prawdziwego celu operacji. Zdaniem wielu ekspertów, Stichting Particulier Fonds Greenrights powstał jedynie dla sfinalizowania zakupu aktywów stoczni i był tzw. wehikułem koniecznym dla przeprowadzenia skomplikowanej transakcji. Stworzono więc naprędce rzekomego inwestora stoczniowego, którego miał reprezentować Jan Ruurd de Jonge – człowiek kompletnie nieznany w branży stoczniowej. Krzysztof Piotrowski – inżynier, specjalista budowy okrętów, który przygotowywał program prywatyzacji Stoczni Szczecińskiej – twierdzi, że Reinhard Lüken, szef CESA (Comunity of European Shipyards Association) – Stowarzyszenia Stoczni Europejskich, deklarował, że w ogóle nie zna Jana Ruurd de Jonge, choć polski rząd przedstawił go jako fachowca i budowniczego statków. Nagłe zniknięcie tego człowieka – oficjalnie szefa „Polskich Stoczni” – tuż po ujawnieniu kulisów przetargu stoczniowego, powinno stanowić wskazówkę, z kim w rzeczywistości mieliśmy do czynienia.” A SPFG,podobnie jak pożyczkodawcy posła z Biłogaraja, też siedziby mają w rajach podatkowych, część z nich w Curacao. Może zwykły przypadek, a może nie?.
 
 
 

http://np.wolnapolska.pl/index.php/archiwum/663-afera-stoczniowa-powrot-handlarzy-broni

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka