1maud 1maud
2660
BLOG

Nie chciałam ich zabijać. Pokolenia strachu

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 53

W 1956 roku spędzałam czerwcowe wakacje z moimi rodzicami w Puszczykówku pod Poznaniem. 27 czerwca rodzice zabrali mnie do siostry Tatusia w Poznaniu.Informacja o buncie poznańskich robotników następnego dotarła do nas stosunkowo szybko. Około południa Mamusia zabrała mnie z sobą, gdy wyszła zorientować się w sytuacji, na ulice Grunwaldzką. Widziałam przewrócony tramwaj, który barykadował tory, zatrzymując komunikację. I grupy ludzi zmierzające do centrum miasta. W nocy, zaprzyjaźniony z ciocią taksówkarz, wywiózł nas do Puszczykówka.

Władza powiedziała: Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie!. Wtedy już polski robotnik zrozumiał, że nie jest klasą rządzącą, co wmawiano mu przez poprzednie lata. Że o wszystkim w tym kraju decyduje nowy Król, Car i Bóg: Władza Ludowa z nadania namiestników Moskwy.

 Z tamtych dni pamiętam strach moich rodziców, który udzielił mi się mocno: pytałam po raz pierwszy, w życiu,: czy oni nas nie zabiją? Było się czego obawiać, Władza Ludowa strzelała do dzieci. W Poznaniu zginął 13 letni Romek Strzałkowski.

W 1968 roku mój Tatuś, bardzo już schorowany, szedł w marcu z moją Mamusią ulicą Grunwaldzka we Wrzeszczu. Z suki przejeżdżającej ulicą, milicjant wystrzelił w ich kierunku petardę, która spowodowała zapalenie się futra na Mamusi. Tatuś krzyknął gestapo, wtedy dzielni milicjanci wypadli z suki i zaczęli do bić pałkami. Rodziców uratowali przechodnie: gasząc palące się futro i wciągając oboje rodziców do sklepu….

Z tamtych dni pamiętam rozmowę z moim Tatusiem. Po raz pierwszy opowiedział mnie i bratu swoją historię z ubeckiego więzienia. O traumie, o niedokończonej partii szachów *, o biciu i polewaniu wodą, o torturach w piwnicy, o próbach wymuszenia oskarżeń wobec polskich oficerów, których repatriację z niemieckich oflagów Tatuś nadzorował….I Jego słowa: Oni są gorsi nawet od gestapowców, bo niszczą własny naród…

W 1970 roku znalazłam się w grudniu w centrum wydarzeń, w Klubie „Żak”. Widziałam stoczniowców pod Domem Partii.Wczesnym popołudniem, wspólnie z bratem i Mamusia pojechaliśmy do centrum Gdańska, do znajomych. Ja z bratem chciałam zobaczyć manifestację z bliska. Bardzo szybko zostaliśmy zmuszeni do ucieczki wraz z innymi ludźmi wojsko i milicję.Uciekając ulicami Gdańska, trafiliśmy do Hotelu Monopol. Vis a vis dworca kolejowego.

Z tamtych dni pamiętam potworny lęk i przerażenie na widok tego, jak władza ludowa traktowała ludzi: protestujących i tych zupełnie przypadkowych, wysiadających z kolejki elektrycznej i wracających ze szkoły lub pracy do sowich domów.Pamiętam skatowanego chłopca, wrzuconego jak łachman do recepcji hotelu Monopol. Płyty chodnikowe, którymi milicja rozbijała szyby w kawiarni hotelowej, zmuszając nas do ucieczki na piętro, do restauracji. Pamiętam opowieści o nocnych pochówkach, o ciałach w szpitalach, o okaleczonych wskutek bicia i tortur. Także ból od uderzenia pałką, kiedy mijaliśmy wieczorem z bratem „dwóch dzielnych Zomowców”. Lęk, że z powodu braku połączeń telefonicznych, nie zdołamy wezwać pomocy dl ciężko chorego Tatusia…

Po 13 grudnia 1981 roku szybko dowiadywaliśmy się o wydarzeniach w Gdańsku, potem w Gdyni. Przed domem stały opancerzone samochody, w nieodległej bramie czołg. Kościoły były pełne płaczących ludzi, zamordyzm na ulicach. Odgłos wojskowych helikopterów. Dni powszechnie budowanej grozy.

Z tamtych miesięcy oraz lat do 1989 pamiętam katowanych ludzi, bite dzieci, powszechne zastraszanie( używano petard z gwizdkiem, przypominającym odgłosem naloty bombowe.).Zatrzymywanie przyjaciół w aresztach, wiezienia opozycjonistów. Odważne protesty głodowe jednych i represje ze strony drugich. Byle zastraszyć, byle nie pozwolić na jakikolwiek protest. Byle Władza Ludowa spokojnie mogła funkcjonować. Pamiętam chłopca, któremu dzielni obrońcy władzy złamali bądź wyrwali ze stawu rękę …Pamiętam swoją złość, ale …zanikł gdzieś strach! U nas dorosłych, Niestety, pojawił się u naszych malutkich dzieci …Po tym, jak do naszego w domu wpadły petardy podczas rozgramiania kolejnej demonstracji ulicznej; córeczka z płaczem pytała; Czy oni nas nie zabiją? A - 5 letni synek zaczął się jąkać

 

Kiedy opisuję te wspomnienia nie mogę oprzeć się wrażeniu, że moja Polska od wojny była budowana na strachu. Pokolenia moich rodziców, nas samych, a wreszcie naszych dzieci. Także perfekcyjnym wpajaniu jednej zasady: za żadne świństwo wobec własnego narodu, nikt nie ponosi odpowiedzialności.Czasem, jak ochłap sprawiedliwości rzucono na pożarcie jakąś płotkę- wykonawcę. Ci, którzy bezprawie zlecali, cieszyli się dostatkiem, spokojem i nigdy za nic nie odpowiedzieli. Kolejne ekipy władzy racjonalizowały każdy mord z przeszłości, każde kalectwo, każde zmarnowanie życie.

Odważni i nieustępliwi stawali się dzięki tej interpretacji, napiętnowani stygmatem rzekomej nienawiści. Siewcy strachu i nienawiści wśród narodu ( robotnik kontra kułak i inteligent, klasa pracująca kontra prywaciarze i inteligencja, studenci-robotnik, Żydzi-Polacy) mają się niezwykle dobrze dzisiaj, kiedy władza każe nam się pochylać nad ich podeszłym wiekiem czy tez koniecznością czerpania z ich doświadczeń, podobno dla dobra Polski.

A w tle zawsze argument, że tuż, tuż czeka nas wspaniałe, niczym nieskrępowane życie. Wolność i swoboda. Ponad wartości. Jakiekolwiek. One maja runąć jak mur berliński. Do roboty wraca doskonale znane nam od pokoleń narzędzie: zastraszanie.  Każdy, kto myśli inaczej niż autorytety, to ksenofob, oszołom, katokatolik. Stygmaty.Inne nazwy, a źródło i cel dokładnie ten sam. Trzymać w ryzach dzięki propagandzie. Ci, którzy ją szerzą mają się dobrze. Napiętnowani mają trudności z dobrą pracą, są skazywani czasem na wegetację.

Najważniejsze jest, aby ulegający propagandzie nie obudzili się. Nie zdali sobie sprawy, że przypominają dokładnie tych, których budziły do życia kolejne lata wstrząsów w Polsce,:1956,69,70,76,81 …..Więc trzeba umiejętnie utrzymywać ich w przekonaniu, że każdy krok, odbierający części społeczeństwa prawo do samostanowienia wynika z potrzeby dogonienia wolnego świata.

Udaje się. Nawet nieźle, jeśli poczytać sobie komentarze w necie. O rozprawkach o potrzebie postępu społecznego „ałtorytetów „nie wspominając. Znowu jest nienawiść to tych, którzy gdzieś, Pod Krzyżem. Kiedyś nazwano by obrońców krzyża prowokatorami kierowanymi przez imperialistów..dzisiaj pochodom pamięci nadaje się nazwę faszystowskich. Byle zakodować w świadomości społecznej: to nasza struktura moralna, polityczna i obyczajowa jest tą właściwa.

A do mnie wracają słowa Jana Pawła II: nie ma wolności bez solidarności. Jakże prawdziwe. Jak przemawiające do mnie także teraz: wolność, tą prawdziwą, gdzie jest miejsce dla „wszystkich 10 000 000 Kowalskich „ dla narodu, może być tylko tam, gdzie nie ma nienawiści człowieka do człowieka.

 Gdzie jest miejsce równoprawne dla każdego, bez względu na wiarę czy przekonania polityczne. Byle te przekonania wynikały z własnych doświadczeń, a nie narzuconych nam namolną propagandą politycznych cwaniaków. Nie dajmy sobie wmówić, że prawdziwa wolność może być wyznaczana strachem. Przed jakimkolwiek stygmatem. Przez jakiekolwiek mniejsze zło.

Nie pozwólmy, aby kolejne pokolenia, wychowywane były w atmosferze lęku przed utratą stanowiska, przed niepopularnym stygmatem.Tylko dlatego, że to się przydaje władzy. Władzy, która kolejny raz w naszej historii, próbuje utrzymać nas w ryzach strachu. Co tak bardzo uwidoczniło się po Katastrofie Smoleńskiej.

Mimo strasznych doświadczeń, które opisałam- nigdy nie usłyszałam od nikogo, że oprawców z tamtych lat, należało zabić. W dowcipach mówiono, o wieszaniu na drzewach, …Ale wiecznie żywe było pragnienie, aby ponieśli karę. Za cierpienia tylu ludzi, za konsekwentne niszczenie postaw moralnych, za zabójstwa i skrytobójcze mordy. Nie ponieśli. Co gorsza, nie znikli z naszego życia publicznego. Skutecznym karom podlegli obrońcy ofiar…*

Postawa Komorowskiego wobec Jaruzelskiego, wywołanie sporu o Krzyż, postawa polskiego rządu i prezydenta wobec śledztwa smoleńskiego, wreszcie wypowiedź prezydenta w USA o konieczności ograniczenia veta w Unii, źle rokuje dla suwerenności Polski. Źle dla wolności Polaków w ramach własnego państwa. Pod hasłem woli demokratyzowania Rosji (współpraca z NATO, zbliżenie do UE) z woli obecnie nam niemiłościwie panujących, niepostrzeżenie własną wolność zakopujemy.

  Ofiarom Katynia, Czerwca, Marca i kolejnych Grudniów winniśmy rozliczenie winnych.Także ostatniej Tragedii, Smoleńskiej. Dlaczego tak trudno to zrozumieć rządowi Donalda Tuska i prezydentowi Polski?

Być może nasza władza pojawi się dzisiaj na projekcji filmu Czarny Czwartek. Czy będą mieli odwagę spojrzeć w oczy, obecnym tam opozycjonistom z tamtych lat? Rodzinom ofiar? Czy będą woleli uniknąć konieczności konfrontacji, ograniczając ich wstęp na pokaz…

Na wszelki wypadek. Bo władza gwizdów nie lubi.Karabinów nie wyciąga, ale od bydła własny naród nawymyśla. Sama albo poprzez „dyżurne autorytety”.A narodowi kolejny raz zaserwuje dawkę propagandy w stylu” Z protokołu nr 19 z posiedzenia Biura Centralnego KC PZPR z 13 grudnia: [...] Trzeba utrzymywać psychozę stanu wojennego, grozę i powagę z uwierzytelnianiem spraw zapowiedzianych.”

 

 

*Obrony uczestników wydarzeń czerwcowych, oskarżonych przez prokuraturę o zamach na obowiązujący porządek prawny podjął się mec. Stanisław Hejmowski, który na sali sądowej oskarżył władze państwowe za ich wywołanie i za śmierć niewinnych ofiar. W późniejszych latach poddano go licznym represjom, z pozbawieniem prawa wykonywania zawodu włącznie

http://1maud.salon24.pl/90807,ipn-dachau-sady-wojskowe-niedokonczona-partia-szachow

polecam gorąco, tym którzy nie znają….

http://1maud.salon24.pl/90982,adasiu-pioro-w-dlon-czlowieka-honoru-bron

http://1maud.salon24.pl/90946,grudzien-1970-z-lotu-ptaka-czyli-oczami-walesy

http://1maud.salon24.pl/90941,precz-z-mej-pamieci-8230

 

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka