1maud 1maud
6595
BLOG

Zagadka Smoleńska-pilnie rozwiązać

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 117


Zagadek z relacjami ze Smoleńska jej naocznych świadków jest sporo. Jedna z nich dotyczy jedynego świadka, który swoją obecność na miejscu katastrofy uwiecznił na filmie. Jako jedyny znalazł się na właściwym miejscu i o właściwym czasie. W jednym z wcześniejszych wpisów sygnalizowałam, że zmienne informacje na temat ilości wybuchów i charakteru dźwięku jaki dobiegł do niego podobno podczas katastrofy TU154 miały być uzasadnieniem dla jego decyzji o opuszczeniu pokoju hotelowego. Bez huku czy olśniewających błysków każdy zapytałby pana Wiśniewskiego w jakim celu biegł kurcgalopkiem z kamerą na lotnisko w Smoleńsku. Musiał więc coś usłyszeć, a żeby usłyszeć „coś” czego inni nie słyszeli (koledzy z TVP w pokoju nad pokojem Wiśniewskiego).

 

Podobny charakter dla mnie miała tez informacja wielogodzinnym przesiadywaniu w pokoju przy otwartym oknie (przy temperaturze zewnętrznej 1 oC).Żeby usłyszeć i móc oświadczyć że dlatego puścił pokój- musiał mieć otwarte okno. Więc miał. I siedział sobie przy tym otwartym oknie nieubrany (vide racja „zanim się ubrałem”). Zobaczył coś("AM: „Ma pan tę kamerę. Słyszy pan huk. Huk silników.”SW: „Ryk silników.”AM: „Następnie słup ognia.” SW: „Wcześniej był (niezr.).” usłyszał (huk) i wybiegł.*
 Gdy jednak zestawimy sobie w aspekcie wypowiedzi pana Wiśniewskiego dwa poniższe akapity powstaje zagadka.
1.Sławomir Wiśniewski na Posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego „
SW: „A ja mniej więcej byłem – było to pytanie – od 5 do 6 minut po zdarzeniu, no bo zanim się ubrałem, zanim się ogarnąłem, zanim trochę oprzytomniałem, że wiedzieć, co mam ze sobą zrobić – pobiec, czy nie pobiec, bo to jednak jest ros. lotnisko – z kamerą, no to... trochę na wariackich papierach, no to – trzeba się było zastanowić nad tym, czy to... I tutaj akurat w lewo, tutaj jest ta część, gdzie jest zaraz lotnisko – ta część techniczna lotniska Siewiernyj – i od tej strony przyszła ta część, naz-, jak to nazywam, nagonki, czyli tych, co mi później zatrzymali i w grupie tej, co był polski dyplomata. Tu jest akurat fragment samolotu, który... o który się potknąłem i chciałem po prostu odłożyć.”
2.Wiśniewski w wywiadzie dla TVP(za GP)
„Jaki zapach czuł Pan tam, gdy podbiegł Pan na miejsce?
– No właśnie, zdziwiło mnie, że nie czułem żadnego zapachu. A wydawało mi się, i tak twierdzili piloci, że powinno śmierdzieć paliwem. (…) Smród paliwa jest tak silny, że nie da się go nie wyczuć. (…) Zdziwiło mnie, że było tam mnóstwo drzew, ale nie płonęły, a moim zdaniem powinny. Słup ognia był stosunkowo mały, dlatego sądziłem, że to spadł jakiś mały samolot. Także wybuch był niewielki, co utwierdziło mnie w tym przekonaniu.
 – W wywiadach mówił Pan, że słyszał dwa wybuchy, jeden po drugim.
 – Był jeden duży wybuch.
 – Mówił Pan o dwóch.
   To znaczy najpierw był huk, potem wybuch. Huk, czyli odgłos uderzenia czegoś ciężkiego w ziemię i…
 – Ziemia zadrżała?
 – Nie kojarzę, by tak było. Potem był wybuch. Ale nie poczułem fali uderzeniowej. Z tej odległości, w jakiej ja się znajdowałem, 200–300 m, powinienem odczuć tę falę. (…)
A teraz zagadka: Jak można odczuć drżenie ziemi i falę uderzeniową znajdując się w pokoju hotelowym?
Albo: gdzie się znajdował (200-300m) Wiśniewski w momencie katastrofy samolotu Tu154 M?
Myślę, że Zespół Parlamentarny powinien pomóc w rozwiązaniu tej zagadki dopytując pana Sławomira o to jak naprawdę wyglądał jego - bardzo szczegółowy- harmonogram czynności wczesnym rankiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku.
Bo jeśli Wiśniewski znajdował się poza hotelem to jego relacja o dwóch wybuchach (zgodnych z ekspertyzą G. Szuladzińskiego i wcześniejszymi ekspertyzami dr Nowaczyka i W. Biniendy) o dwóch wstrząsach zarejestrowanych w rejestratorze staje się spójna.
Może więc racja Wiśniewskiego jest mieszaniną faktów i wersji nakazanych przez nieznanych (póki co!)mocodawców?
P.S.
Mamy oficjalne stanowisko w ocenie przyczyn katastrofy przygotowane przez dr. Szuladzińskiego. I mamy pierwsze komentarze polityków. Pan Neumann (PO) oświadczył „- Trudno komentować tego typu paranoje.”(..) Dzisiaj, jeśli ktoś opowiada, że coś wybuchło na pokładzie tupolewa, to mu w głowie wybuchło.(..)Na koniec zwykła dla PO zagrywka próby skierowania oskarżenia pod adresem znienawidzonego przeciwnika politycznego:„ Niech Macierewicz odpowie na pytanie, czy Lech Kaczyński wniósł dynamit na pokład tupolewa?”
Chętnie popatrzę jak poseł PO będzie łykał tą żabę gdy okaże się, że owe urojenia mają bardzo fizyczne podstawy. Jaskółki donosiły, że niektóre części ubrań Ofiar były całe na zewnątrz, ale ich podszewki były rozszczepione na cienkie pasemka. Dość ciężko będzie wytłumaczyć takie zjawisko fizyczne np. kontaktem z pancerną brzozą.  Zupełnie inaczej jeśli np. wrócimy do wersji ekspertów o dwóch wybuchach. Pierwszy np. otworzył skrytki bagażowe w kabinie, a podczas drugiego podszewki rozerwało na nitki.
1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka