„Prywatne to lepsze” w służbie zdrowia.

Leczyć a nie gasić pożary!

Do tej notki sprowokowała mnie niedawna wizyta u dentysty mojego wnuka. Powiem tak; zgłupiałam doszczętnie. Okazało się, że w ramach refundacji NFZ 14-latkowi zaproponowano plombę amalgamatową. Za znieczulenie i estetyczną i dobrą plombę trzeba było niemało dopłacić. W dodatku o skorzystanie z częściowej odpłatności z NFZ trzeba się było w gabinecie prywatnym upomnieć. Cóż, jeśli usługami rządzi kryterium zysku – nie ma się, czemu dziwić. Zawsze intratniej jest sprzedać własną plombę ( a może jeszcze bez wiedzy delikwenta złożyć wniosek w NFZ o refundację „amalgamatowej”).Postanowiłam się dokładniej przyjrzeć rynkowi prywatnych usług dentystycznych, które wprost zawiodły mnie do innych usług medycznych. Teraz wnioski.
Weźmy na tapetę usługi stomatologiczne. Zakres bezpłatnych procedur leczenia chorób zębów i jamy ustnej u dzieci w gabinetach stomatologicznych jest ograniczony do minimum. Liczba gabinetów ZOZ niewielka. Praktycznie 90 % usług jest prowadzonych w prywatnych gabinetach dentystycznych. Z powodu braku powszechnej wiedzy o możliwości skorzystania z dopłaty w miejsce pełnej zapłaty za prywatną usługę – wielu rodziców w ogóle nie prowadzi dziecka z próchnicą do dentysty. Dodatkowo dzieci, którym proponuje się plombę amalgamatową już u progu życia mają przechlapane w stosunku do zamożniejszych rówieśników. Trudno śmiać się pełna buzią, kiedy w zębie tkwi prawie czarna plomba. Nie wspominając już o wadach zgryzu, których leczenie NFZ refunduje w minimalny i absolutnie niewystarczający sposób (szczegóły w linkach) ·Skutki. Rośnie liczba dzieci z nieleczonymi zębami. Mody żywieniowe) niech żyje durna reklama!) prowadzą do wzrostu chorób próchnicy u dzieci i nastolatków. Nawet częściowa odpłatność za leczenie w stosunku do dzieci uniemożliwia wielu rodzicom sfinansowanie leczenia dentystycznego( liczba Polaków żyjących na granicy ubóstwa!)skutkuje niesłychanie poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi i… KOSZTAMI dla …NFZ. Zlikwidowano poradnie dentystyczne w szkołach. A decydenci ograniczenia dostępności nieodpłatnego leczeni wszystkich chorób jamy ustnej (łącznie z leczeniem wad zgryzu) świadomie lub nie gwarantują sowim kolegom lekarzom długie kolejki zarówno dzieci jak i już dorosłych ofiar nieleczonych zębów. Lista tych chorób jest tragiczna. Tak jak tragiczna jest nieświadomość konsekwencji skutków zaniedbań w leczeniu zębów pośród pacjentów jak i decydentów zarządzania środkami ze składek zdrowotnych. Niektóre z nich: „, nadciśnienie, chore zatoki lub odmawiający posłuszeństwa kręgosłup – ilu z nas kojarzy te choroby z próchnicą, nieprawidłowym zgryzem czy chorobami przyzębia? Choroby układu krążenia, cukrzyca, zatoki, nerki, wrzody, powikłania ciąży, a nawet nowotwory”. Także choroby stawów! Koszt leczenia z kasy NFZ skutków zaniedbań w tej materii jest nieporównywalnie większy od nakładów na profilaktykę. Taką naturalną. Jest nią bezwarunkowo leczenie chorób zębów i pochodnych u stomatologa. ( cieszy mnie, że w programie zdrowotnym PiS słusznie umieszczono zapis: ZDROWE DZIECI - PIELĘGNIARKA I DENTYSTA W KAŻDEJ SZKOLE. W każdej szkole powstaną gabinety medyczno-stomatologiczne. Każdy uczeń będzie korzystał z bezpłatnej opieki pielęgniarki i dentysty).Leczenie dziecka to niezbędna profilaktyka na okres ich dorosłości. Nie wydatek a oszczędność. Tyle, że odłożoną w przyszłości.
Podczas wyszukiwania danych dotyczących usług prywatnych w stomatologii trafiłam też na pewne informacje, które mogą być przydatne w prowadzonej dyskusji na temat „prywatna służba zdrowia lepsza od publicznej”. Argumentacja sprowadza się do lepszego zarządzania pieniędzmi. Jakoś nikt nie podnosi chyba najważniejszego aspektu: celu, jakiemu cała służba zdrowia ma służyć. Czy jest nim maksymalizacja zysku czy na maksymalizacja bezpieczeństwa zdrowotnego pacjenta? Jeśli maksymalizacja zysku to niewątpliwie maja rację wojownicy o całkowite sprywatyzowanie służby zdrowia. Wtedy należy wprowadzić i prywatne i dowolne systemy ubezpieczeń społecznych. Bo finansowanie z obowiązkowych składek na ubezpieczenie prywatnych firm stwarza niebezpieczne luki dla potencjalnych nieprawidłowości wydatkowania publicznych pieniędzy. Jeśli bezpieczeństwo zdrowotne obywateli –to kryterium podstawowym jest równa dostępność dla wszystkich płacących składki lub będących prawnie pod opieką państwa. I takie rozwiązanie jest zapisane w polskiej Konstytucji. Ta forma nie wyklucza -jak sugerują niektórzy- prywatnego rynku usług medycznych. Niech powstają zupełnie prywatne szpitale, przychodnie. Finansowane przez prywatne fundusze ubezpieczeniowe, Na które łożyć będą świadomi wagi zdrowia zamożni obywatele. Ba, niech będzie możliwe, aby NFZ czy inny państwowy urząd (bo NFZ winno się zlikwidować) płacił im zgodnie z wycenami identycznych usług dla reszty obywateli. Niedopuszczalne jest prywatyzowanie na bazie publicznego majątku. Tym bardziej prywatyzowanie pojedynczych oddziałów szpitalnych. *
Mitem jest też likwidacja kolejek do specjalistów wskutek dobroczynnej roli prywatyzacji. Przykład: w Łodzi, w której sprywatyzowano ponad połowę przychodzi specjalistycznych z zakresu kardiologii i endokrynologii kolejki do lekarzy..rosną. Problem stwarza nie sposób zarządzania, ale limitowanie świadczeń.
Rozbawiły mnie też formułowane publicznie niektórych komentatorów tezy o możliwości unikania kolejek po zdrowie poprzez wizyty u specjalistów zagranica lub z zagranicy. Ma do tego podobno zmusić unijna dyrektywa o transgraniczności usług medycznych. Tymczasem polska ustawa stanowić będzie „1. Zwrotu kosztów transgranicznej opieki zdrowotnej poniesionych przez pacjenta uprawnionego do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych w Polsce. Według stawek stosowanych przy rozliczaniu kosztów takich samych świadczeń w ramach publicznego systemu opieki zdrowotnej.”. Już widzę te „Wielkie ilości” zagranicznych ośrodków skłonne do ponoszenia kosztów wynikających z różnicy pomiędzy ceną a polską refundacją. Pewnie zażądają zwrotu za resztę od polskiego pacjenta.
Poruszyłam zaledwie ułamek problemów służby zdrowia na przykładach. I z nostalgią wracam do większości rozwiązań proponowanych przez śp. profesora Religę. Z jego programu całkowicie zrezygnowała Ewa Kopacz i jej następca Arłukowicz. Brniemy nadal w bezsensowną prywatyzację i gasimy pożary wywołane przez brak kompleksowej wizji rozwiązań dla trudnego tematu ochrony służby zdrowia. Z lekkością kupując chwytliwe argumenty: prywatne, to dobre. Tak ja wmawiano nam kiedyś, ze pierwszy milion trzeba ukraść. Skutki tego drugiego hasła trwają do dzisiaj. A skala kradzieży majątku publicznego przeraża już nawet tych, których się kiedyś patologii i skandalicznej rozrzutności władzy nie mogli dopatrzeć.Nie dajmy się teraz zwariować kolejnym hasełkiem: prywatna służba zdrowia uzdrowi obywatela. Tak jak owo transformacyjne ukradzenie pierwszego miliona tak i to uzdrowienie przyniesie profity wszystkim zainteresowanym. Oprócz szarego obywatela.
* Przykładem skutków łączenia prywatnego z państwowym jest sprawa odszkodowania dla pacjentki ze Szwecji od gdańskiego szpitala. Wykonano usługę prywatną na prywatnym oddziale, a opiekę nad pacjentka po zabiegu powiększania piersi miały sprawować jak najbardziej publicznie zatrudnione pielęgniarki i lekarze.