1maud 1maud
926
BLOG

Kuba wyspa jak wulkan.. Czas przemian?

1maud 1maud Polityka Obserwuj notkę 4

Kochani Czytelnicy mojego bloga i komentatorzy!

Niech Nowonarodzone Dziecię błogosławi Wam i Waszym rodzinom. Wspaniałych Świat Bożego Narodzenia życzę wszystkim. Tym zgromadzonym w domach w Polsce i wszędzie tam poza jej granicami gdzie Was rzucił los lub świadomy wybór.  Niech Łaska Pańska nigdy Was nie opuszcza.

Małgorzata Fechner Puternicka
 

Po 53 lat braku kontaktów dyplomatycznych i izolacji Kuby przez USA nastąpił długo oczekiwany przez Kubańczyków (ku radości kubańskich mieszkańców Florydy i całego USA) reset w stosunkach pomiędzy obu państwami. O tym, że ten reset nastąpi z tych czy innych względów pisałam w notkach sprzed 3 lat. Przypomnę je dzisiaj bo warto znać historię Kuby i realia tam panujące dzisiaj. Po to, aby zrozumieć czym jest zdjęcie blokady gospodarczej i nawiązanie stosunków zarówno dla Kuby jak i USA. · Kubańczycy jak pustynia deszczu potrzebują dostępu do technologii gospodarczych, rolniczych i wsparcia finansowego. To państwo funkcjonuje na resztkach swoich marnych zasobów. Do odciętego od wsparcia byłego ZSRR państwa bracia Castro dopuścili kilka lat temu nieco kapitału kanadyjskiego, hiszpańskiego, francuskiego i włoskiego. Jednak 51 % własności udziałów tkwi nadal w rękach państwa. Z oczywistych powodów nie było tam kapitału amerykańskiego (bezpośrednio!). Niewielka odległość wyspy od Florydy zwiastuje rychły powrót turystyki amerykańskiej na wyspę. Kuba to rzeczywiście raj na Karaibach. Raj klimatyczny i widokowy. Zasypany lawą biedy, paradoksów rodem z końca II wojny światowej i niestety miejscem kontynuacji rozwarstwienia serwowanego im wcześniej w historii przez hiszpańskich kolonizatorów, amerykańskich mafiosów i własnych dyktatorów. Nie inaczej funkcjonuje Kuba pod rządami komunistów i Castro. Bo ten świat po ostatnich decyzjach politycznych musi ulec zmianie. Ideologicznie póki co nie odpuszczą. Ale w otwartych kontaktach trudno będzie zachować braciom Castro dotychczasowy reżim. Na Kubie będzie jak wszędzie na okolicznych wyspach - bajeranckie hotele, zunifikowane stroje i potrawy. Oby jednak pozostały ślady ducha Kubańczyków. Pogody ducha mimo wszystko. I ich muzyki. Niezmiennie od lat zawojowującej świat. O tym wszystkim, co było wcześniej i innych imponderabiliach można przeczytać poniżej.   
Kuba Velazqueza, Moralesa, Batisty -raj czy piekło?
       Sylwester 1958/1959 na Kubie to ucieczka Batisty. O takim rozwoju wypadków (w aspekcie kompletnie skorumpowanej władzy na Kubie) mówiło się od kilku lat. Wielu amerykańskich gangsterów wycofało pieniądze z hazardu w Hawanie lokując je w kasynach Vegas w Newadzie. Nie przewidział rozwoju Meyer Lansky(urodzony w rodzinie żydowskiej w Grodnie), prawa ręka Lucky Luciano i nie wyciągnął prawidłowych wniosków z rosnącego niezadowolenia Kubańczyków spowodowanego pogłębiającym się zróżnicowaniem stopnia zamożności na Kubie. Obok pałaców z hazardem, nagminny był widok śpiących na ulicy ( bądź w spalonych samochodach) biednych Kubańczyków.
     Dzisiejszej Kuby jednak nie sposób oceniać tylko w aspekcie rządów Batista-Castro. Trzeba się cofnąć daleko wstecz. Gdyby Lansky analizował sytuacje Kubańczyków w aspekcie historycznym – pewnie nie otwierałby największego w tamtym okresie hotelu Riviera, w centrum Hawany. A gdyby nie ucieczka Batisty i 50 -letnie panowanie Castro, nie miałabym okazji spać w hotelu. Który nie zmienił się praktycznie od 1957 roku...

     Czytając proste próby zdefiniowania przyczyn, (dla których reżym Castro trwa na Kubie tyle lat) podziwiam komentatorów, że tak sprawnie i dużą dozą pewności to czynią. Kuba to okres podboju przez Velazqueza plemion Taino, to wielowiekowy system niewolnictwa i sprowadzania robotników z różnych części świata(najwięcej Murzynów) do pracy na plantacjach.To kraj wielowiekowych kontrastów, gdzie w cudownej scenerii przepych współgrał z biedą i deprawacją.

 

       Podobne różnice w zamożności były wcześniej przyczyną zrywu wolnościowego najwierniejszej kolonii hiszpańskiej, jaką była wyspa, W rejonie zagłębia cukrowego, w miejscowości Trynidad, gdzie do dzisiaj można obejrzeć schody na których odbywał się targ niewolników, budowano imponujące pałace. Ich właściciele jeździli na zakupy do Europy.

       Pierwszy zryw wolnościowy z oku 1868 zakończony 10- letnią wojną pozostawił Kubę w ruinie. Sama wojna kosztowała życie 200 000 ofiar. Po jej zakończeniu pojawiły się na Kubie amerykańskie firmy intensywnie inwestujące w Kubę. Pomimo to, nadal to Hiszpanie byli siła wiodąca na wyspie.

      Oprócz portretów, obelisków i pomników Fidela Castro i Che Guevary kojarzonych przez spora część Kubańczyków z negatywnym aspektem rewolucji kubańskiej i zamordyzmem komunistycznym można obejrzeć popiersia Jose Martina –można je znaleźć zarówno w miastach jak i na wsiach kubańskich. I to on jest niekwestionowanym bohaterem Kuby. Wszędzie, gdzie je widziałam, nazwisko Jose Martina wywoływało uśmiech Kubańczyków.
     Ten niepodległościowy bojownik rozpoczął od swoją krucjatę antykolonialną jako piętnastolatek, współtworząc antykolonialną gazetę. „La Parta Libre”. Skazany na ciężkie kamieniołomy. Po 6 miesiącach, ze znacznym uszczerbkiem na zdrowiu, wysłano go na zsyłkę do Hiszpanii, z której przez Francję, Anglię. Meksyk, Gwatemalę i USA dojechał do Wenezueli. W roku 1881 zamieszkał na stałe w USA. Tam działał politycznie. Gromadząc pieniądze na zakup broni oraz werbowanie ochotników do walki niepodległościowej spośród kubańskich emigrantów, którzy na pracowali w fabryce cygar. W 1982 roku założył Kubańską Partię Rewolucyjną, a w 1895 r., wraz z generałem Maximo Gomezem, przypłynęli ((małą łódką) na południowo- zachodnie wybrzeże Kuby. Zgromadzili setki ochotników i tak rozpoczął się drugi zryw niepodległościowy przeciwko Hiszpanom. Martin zginął w pierwszej potyczce pod Bayamo, ster dowództwa przejął generał Gomez.

Tej zimy pewien młody angielski oficer postanowił spędzić na Kubie zimę jako korespondent wojenny brytyjskiej gazety Daily Graphic. Winston Churchill, bo nim mowa, skończył właśnie na Kubie 21 lat. Przyjechał jako zwolennik rebeliantów, ale włócząc się z hiszpańskimi żołnierzami żal mu się zrobiło, że Hiszpania traci Kubę. Napisał wtedy o Hiszpanach „Żywili takie uczucia do Kuby jak my do Irlandii”

        Relacje z drugiej wojny Kuby z Hiszpanami, serwowane przez magnatów prasowych Williama Randolpha Hearsta i Josepha Pulitzera, pełne były krwawego obrazu Hiszpanów. I ten obraz nie był daleki od prawdy, bo przegrywający z partyzantką kubańską( chroniącą się skutecznie w górach i dżungli) hiszpańscy żołnierze stosowali taktykę tzw. „spalonej ziemi”, polegającej na mordowaniu rolników kubańskich i paleniu ich gospodarstw, a ocalałych zamykając w obozach pracy. Nie można zapomnieć o interesie amerykańskiego kapitału. Od ponad 30 lat Amerykanie intensywnie inwestowali na Kubie i byli żywotnie zainteresowani, żeby przejąć wpływy na Kubie. Kilkakrotnie próby zakupy Kuby nie przyniosły efektu (Hiszpanie powiedzieli, że woleliby widzieć jak Kuba tonie.)Wsparcie niepodległościowych dążeń mogło przynieść podobne efekty.

       Okazja do bezpośredniej interwencji amerykańskiej nadarzyła się w lutym 1898 roku. Pretekstem do niej stała się tajemnicza eksplozja amerykańskiego okrętu „Maine", który pojawił się w porcie w Hawanie dla obrony amerykańskich interesów (w jej trakcie zginęło 260 osób). Hiszpanie oskarżali o wybuch samych Amerykanów, Amerykanie Hiszpanów, a dowody wskazywały na przypadkową eksplozję. To wtedy to William Hearst, obarczając winą Hiszpanów, propagował hasło” „pamiętajcie o Maine, do diabła z Hiszpania!” Miesiąc później kampania medialna przeciwko Hiszpanii zaowocowała: prezydent Mc Kinley wypowiedział Hiszpanii wojnę, a dwa miesiące później flota hiszpańska została zablokowana w porcie Santiago de Cuba. Ogromny oddział wojsk amerykańskich pod wodzą generała Shaftera wylądował na północ od Santiago. Wojskom towarzyszyła cała łódź dziennikarzy. Bitwę pod wzgórzem San Juan ze strony amerykańskiej poprowadził Theodor Roosvelt. Straty po stronie amerykańskiej były spore, ale finalnie bitwę wygrali. Prasa rozpisywała się o spektakularnym sukcesie. Dzięki temu zwycięstwu dużą popularność zyskał Roosvelt, co pozwoliło mu w 1901 r. sięgnąć po fotel gubernatora Nowego Yorku, a w konsekwencji później po fotel prezydenta USA. Amerykanie sformowali rząd wojskowy. W 1901 r. wojska wycofano w zamian za obietnice, że Kuba pozostanie protektoratem amerykańskim. Jako warunek wycofania swoich wojsk Amerykanie wymusili zmianę w Konstytucji Kuby, umożliwiając ingerencję w wewnętrzne sprawy Kuby, kontrolowanie jej pożyczek i układów handlowych, a także przekazywała USA bazę w zatoce Guantanamo.  

 +++++

        Kuba była niezawisła pozornie. Pierwszym prezydentem Kuby został Estrada Palma. Ale już w roku 196-1909 wróciły rządy wojskowych. W 1912 roku wybuchło Czarne Powstanie Afrokubańczyków, którzy walczyli o odzyskanie niepodległości. Ich walkę zawłaszczyli nowi Panowie, kapitał amerykański traktujący ich pracę niewiele lepiej od poprzednich kolonizatorów. Powstanie zostało krwawo stłumione. W tłumieniu niepoślednią rolę odegrali miejscowi Kreole będący zwolennikami utrzymania niewolniczego porządku i -od czasu kiedy Haitańczycy pobili armie Napoleona i stworzyli pierwsza Czarną Republikę -żyjący w strachu przed czarną rewolucją.

     Następuje na Kubie okres panowania prezydenta Moralesa, - poziom korupcji i przemocy rośnie- strajk generalny zmusza go do ucieczki. 1940-44 do władzy dochodzi Batista. Ponownie powraca do władzy w 1952.
    Władza się zmieniała, cofnięto poprawki umożliwiające USA bezpośrednią ingerencję w sprawy Kuby, pozornie pozostawiając pełna niezależność. Pozostał jednak zapis o Guantanamo.

 Ale dla samych Kubańczyków niewiele się zmieniało. Elity kolonizatorów zamieniły się miejscami z elitami miejscowymi, które współ z mafią stworzyły na Kubie centrum dekadenckich przyjemności. Hawana stała się centrum prostytucji na zachodniej półkuli, a także synonimem rozwiązłości. Tutaj przyjeżdżali najwięksi aktorzy tacy jak Cooper, Eroll Flynn, czy Ava Gardner. Także muzycy, Maurice Chevalier, Nat King Cole. Zjeżdżali głodni wrażeń pisarze i poeci. To tutaj w latach 30tych Federico Garcia Lorka miał odwagę nie kryć się ze swoim homoseksualizmem. To tutaj Lorca napisał swoją powieść "Publiczność ", w której opisał związek dwóch kochających się mężczyzn. Wokół szerzyło się bezprawie, korupcja.

   Okres prohibicji w USA to okres rozkwitu Kuby. A także okres najintensywniejszego napływu mafii pod wodzą" żydowskiego ojca Chrzestnego", jak był nazywany Meyer Lansky.

          Wędrując po Hawanie można dzisiaj w wielu barach i hotelach zobaczyć ogromne zdjęcia wszystkich tych, dla których Kuba z okresu od 1912 roku stanowiła raj, doskonale kryjący piekło degradacji jej mieszkańców. Co dziwniejsze nadal w centrum Hawany można zostać zaczepionym przez transwestytów i homoseksualistów….

Moje pocztówki i czas Castro.

Od dziecka zbierałam pocztówki ze świata. O mojej pasji wiedziała cała rodzina i przyjaciele. Wśród tych kolorowych było kilkanaście, które mogłam oglądać bez końca. Jedną z nich była pocztówka z Hawany Był na niej uwieczniony zachód słońca z perspektywy oceanicznego bulwaru. Białe domy i palmy. Cukiereczek. Szczególnie w dobie, gdy wokół przeważała szara rzeczywistość. Blokowiska osiedli miejskich, koszmarnie odrapane rudery. Byłam przekonana o pięknie tego kraju.

     Potwierdzał to niejako mój ulubiony Hemingway, który z pierwotnych wizyt na Kubie z Florydy zamienił Kubę na swoją drugą Ojczyznę. Osiadł właśnie w Hawanie, gdzie mógł do woli pić ulubiony rum i wypływać swoją luksusową łodzią na połów merlina. I pisać w otoczeniu piękna.

       O „mojej” Kubie, zrobiło się głośno, w 1961 roku za przyczyną zdarzeń w Zatoce w Świń. Wtedy usłyszałam od mojego Taty, że na Kubie są komuniści (było to dla mnie niewyobrażalne, bo komunizm zawsze kojarzył się mi się z szarością i brzydotą) i właśnie trwa próba wypędzenia ich przez emigrantów kubańskich z Florydy. ZSRR wsparło ekonomicznie i militarnie Castro lokując na Kubie rakiety średniego zasięgu(z głowicami jądrowymi).I to te rakiety stały się przyczyną ostrego konfliktu pomiędzy USA i ZSRR. Słuchaliśmy w domu codziennie Wolnej Europy, a Tatuś opowiadał, że od wyniku rozstrzygnięć pomiędzy Breżniewem a Kennedym zależy czy nie wybuchnie nowa wojna.

       Kiedy rozmawiałam z Kubańczykiem na temat wydarzeń z tego okresu, na moje pytanie, dlaczego jego rodacy nie wsparli komandosów z zatoki Bahio de Cochinos i nie walczyli z komunizmem – odpowiedział:, bo my byliśmy zadowoleni z rewolucji kubańskiej.

       Pierwsze lata po zwycięstwie rewolucji w 1959 roku to okres euforii dla społeczeństwa kubańskiego. Znacjonalizowano przemysł, który był w rękach kapitału obcego, przejęto ziemię od posiadaczy ( w okresie Batisty około 70% ziemi było w rękach kilku procent posiadaczy).Castro zapewnił mieszkania socjalne, powszechny dostęp do edukacji i opieki medycznej.

      Formalnie także zaczął walczyć z rasizmem, który przez wieki stanowił o znacznych podziałach społecznych. Mimo iż na świecie głośno było o wspaniałych kubańskich muzykach i inni muzycy chętnie grali z nimi na Kubie, to czarni i Mulaci wchodzili odrębnymi od wejść dla białych.

       Dlatego w 1961 roku nie było gremialnego poparcia dla kubańskich komandosów. Kolejne lata także nie zachwiały poparciem dla Che Guevary i braci Castro: Fidela i Raula..

Nadal przedmiotem adoracji była łódź o nazwie Granma (babcia), na której Castro wraz z Che w 1956 roku przybili do zatoki Guacanayabo rozpoczynając okres walk partyzanckich z Batistą.

      Ich legendę wzmacniał fakt, że ¾ załogi zostało wymordowane zaraz po wylądowaniu przez żołnierzy Batisty, zostało ich tylko 12.I ta 12 dała początek kilkudziesięciotysięcznej armii powstańczej, cześć armii pod dowództwem Raula zdobyła północną cześć Oriente. Pod dowództwem Fidela – Santiago, a Che Guevara zdobył miasto Santa Clara. Z tego okresu pochodzi przepiękna ballada Hasta Siempre Commandante (http://www.youtube.com/watch?v=po09lcDxXIA&feature=related)  .

  Przez tą balladę bezmyślnie naraziliśmy ulicznych muzyków na groźbę uczestnictwa w wyszydzaniu Che... Jak do tego doszło?

      Podczas naszych wędrówek po Kubie zaprzyjaźniliśmy się z dwójką Warszawiaków, którzy podobnie jak my woleli chodzić własnymi ścieżkami, niekoniecznie poddając się reżymowi politpoprawnych przewodników. A także wspólnie zadawaliśmy głośno niewygodne pytania. W trakcie którejś eskapady, Grzegorz i Jarek zakupili gadżety- atrybuty Rewolucji: czapki He, koszuli z jego podobizną, gwiazdy, chusty itp. W przeddzień ich wyjazdu, w porze kolacji wynajęliśmy dwóch muzyków i poszliśmy do odległego od 2 km hotelu w którym mieszkali nasi znajomi. Kiedy doszliśmy pod drzwi ich pokoju (mieszkali od strony plaży na parterze) na nasze hasło muzycy zapukali do drzwi i rozpoczęli grać i śpiewać wspomnianą balladę.

Reakcja naszych współtowarzyszy wycieczek była błyskawiczna, natychmiast założyli zakupione akcesoria, uczciwie również wyposażając mnie i Leszka w stosowne ubiory rewolucyjne….Jarek zaczął ze mną tańczyć na plaży do pięknej melodii.  Muzycy zaczęli jakby grac ciszej.. Dla nas to był świetny, zabawny happening, a oni zareagowali wyraźnym strachem.
    Zwycięstwo Castro na Kubie zostało pierwotnie przyjęte przychylnie nawet w Waszyngtonie. A Hemingway, którego do dzisiaj prawicowcy uważają za przeciwnika komunizmu, a Castro za zwolennika rewolucji(de facto Hemingway nigdy się oficjalnie w tej sprawie nie opowiadał): powiedział, że to dobrze, iż podły Batista uciekł z Kuby.
    W roku 1969 spotkałam w Bułgarii kubańską piosenkarkę śpiewającą z polskim zespołem muzycznym, w restauracji w Warnie. Jedynym zastrzeżeniem, które wyrażała w stosunku do swojego kraju były niskie zarobki w porównaniu z innymi krajami socjalistycznymi. Ale była dumna ze swojego kraju i dumna z charyzmatycznego Castro.

       W latach 70tych Kuba zyskała znaczenie, jakiego nie miała nigdy wcześniej. Dopiero od zmiany konstytucji w 1976 roku i zaostrzenia represji w stosunku do oponentów politycznych. Wyspa stała się odzwierciedleniem innych państw totalitaryzmu komunistycznego.  Także stolicą międzynarodowej rewolucji skąd wysyłano oddziały na inne kontynenty zaprowadzające system komunistyczny skutecznie niszczący w miarę normalne warunki życia poddanych indoktrynacji mieszkańców.     
      Na Kubę dotarliśmy kilka lat temu. W okresie, w którym zamordyzm Castro trwał w najlepsze. W okresie, w którym co i rusz słuchać było o spektakularnych ucieczkach Kubańczyków małymi łodziami na Florydę. Z opowieści pokojówki hotelowej, dowiedzieliśmy się, że łódki obecnie są bardzo ściśle reglamentowane, a właściciele podlegają specjalnemu nadzorowi.  W czasie, gdy w sklepach podstawowe produkty żywnościowe były na kartki, a bieda była powszechna. Oczywiście bieda społeczeństwa, a nie elity władzy. Dla podtrzymania mitu rewolucji wydawano ogromne pieniądze, których brakowało na podstawowe potrzeby.

    Odrapane domy ten atrybut komunistycznych rządów(sic!) oraz zadbane urzędy i miejsca kultu rewolucyjnego.

   Od pierwszych kroków na Kubie przeżywaliśmy swoiste deja vu. Wydzielone do sprzedaży kartkowej sklepy świeciły pustkami. Cóż z tego, że można było tam kupić za przysłowiowe grosze podstawowe wiktuały. Chleba po 11 rano nie można było uświadczyć. W zasadzie na pewno można było dostać alkohol i papierosy. Najprymitywniejszą ich formę.  Zarobki przeciętne na poziomie 20 USD miesięcznie. Takie odzwierciedlenie naszych lat 70-tych. Ale na tym kończyły się podobieństwa.

  Kuba była przez wiele lat izolowana z jednej strony, a więc nie napływały do niej produkty światowe, a z drugiej strony nic z Kuby nie można było wywieźć. Jeśli dodać do tego komplety upadek gospodarki i braki w zakresie produkcji różnych artykułów gospodarczych – mieszkańcy Kuby żyją w skansenie z lat pomiędzy początkiem XX w, a końcówką lat 50-tych.

    Szeroko otwarte, wysokie drzwi, pozwalają zajrzeć do wnętrz wielu domostw. Zarówno wysokość drzwi jak i wysokość wnętrz (około 3,5-4 m) to charakterystyczne cechy dla starego budownictwa Kuby. Tak jak i wewnętrzne, kamienne patia gwarantujące doskonałą grawitację powietrza. A równocześnie chroniące mieszkańców przed tropikalnymi wiatrami.  A we wnętrzu – muzea. Stare łoża, stare kuchnie, czarno- białe telewizory, w których można oglądać tasiemcowe wenezuelskie telenowele. Maszyny do szycia pamiętające początek wieku, postkolonialne meble.  Na nowe nikogo nie stać, a nawet, jeśli byłoby, są niedostępne dla przeciętnego mieszkańca Kuby.

       Okres boomu lat 60 i 70tych to także czas, w którym Castro zrealizował swoją obietnicę powszechnej dostępności do edukacji. Dlatego na Kubie jest bardzo wysoki wskaźnik ludzi doskonale wykształconych. Niektórym szczęśliwcom udało się wyjechać na kontrakty. Inni pracują za bieda-pensje na Kubie. Jeśli mają pracę.

Oficjalnie bezrobocie na Kubie nie przekracza 2%.Jednakże szacowane przez specjalistów na podstawie różnych wskaźników gospodarczych - sięga poziomu 30 i więcej procent. I to jest poziom faktyczny, do czego przekonał mnie widok młodych ludzi, którzy w ciągu dnia znajdują się na ulicach, a także starszych ( w wieku produkcyjnym) przesiadujących w oczekiwaniu na lepsze jutro na krzesełkach wystawionych przed drzwi swoich domów.

     Zjawiskiem normalnym są przerwy w dopływie prądu. Enklawy hotelowe na wybrzeżu posiadają zwykle własne agregaty na taką okoliczność. Kubańczyków nie stać na nie. Poza tym….  nie są one dostępne w wolnej sprzedaży.

      Architektura Kuby jest mimo wszystko urzekająca. Dominuje barok, który często jest połączony z tak zwanym stylem mudejar, czyli mieszanką arabskich i chrześcijańskich form. Stare, kolonialne pałace i domostwa plantatorów tytoniu i trzciny cukrowej, kościoły i urzędy z tego okresu mają w swoich wnętrzach oryginalne meble i wyposażenie. Liczne sklepy z antykami oferują pełen asortyment oryginalnych staroci. Cóż, kiedy wywiezienie tego jest bez zgody państwa, niemożliweJ

   Chodząc ulicami Hawany, Santiago, Trynidadu czy Cienfuegos myśleliśmy z Leszkiem o tym, co stanie się z tymi „codziennymi” zabytkami po ewentualnym otwarciu granic Kuby. Pewnie znikną na zawsze z codziennego pejzażu państwa.

    Ceny na Kubie są kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. Dla turystów oraz dla miejscowych, którzy chcą kupować ( i mają na to pieniądze) po cenach ustalonych dla przybyszów z zagranicy przez państwo.

      Do każdego posiłku w restauracji, kiedy kalkulowaliśmy „knajpiany budżet” dodawaliśmy minimum 1USD. To standardowa opłata dla muzyków, grających wszędzie. W każdej kawiarni, restauracji, na plażach i ulicach. Sporo z nich to absolwenci konserwatorium muzycznego. 1 A ci, którzy nie kończyli żadnych profesjonalnych szkół, muzykę mają po prostu we krwi.

   Jaka to muzyka!!!! Od klasyki w wytworniejszych lokalach, granej na fortepianach, skrzypcach, wiolonczelach i klasycznych gitarach, do bębnów bata(zestaw trzech bębnów stanowiących także podstawę do odbycia ceremoniału kultu Santerii)*.Na tych ostatnich grają afrokubańczycy na ulicach i placach.

   Dominują rytmy afrokaraibskie, które powstały w większości na Kubie, jako mieszanka muzyki afrykańskiej i europejskiej (wpływy hiszpańskie), czyli wszechobecna jest salsa, merengue, calypso czy son. Kiedy słuchałam tych rytmów dochodzących praktycznie z każdego miejsca zwiedzanego na Kubie pomyślałam o tym, że rewolucja kubańska zniszczyła ten kraj doszczętnie. Ale nie udało się zniszczyć muzycznego ducha Kuby.

 

* Santeria – swoiste połączenie religii katolickiej z pierwotnymi wierzeniami na Kubie 

http://www.afrocuba.pl/instrumenty.htm

Kubański homo sovieticus

W hotelu w Varadero, gdzie mieszkaliśmy ( enklawa turystyczna, zamieszkała przez bardzo niewielką część tubylców) funkcje kierownicze zajmowali Kreole, funkcje pomocnicze afro- kubańczycy. Widać wyraźnie, że polityka Castro, która w zamierzeniu miał być bez podziałów rasowych, pozostała hasłem. Jak zwykle w czasie naszych podróży starałam się jak najwięcej rozmawiać ze zwykłymi mieszkańcami.  Nie było to łatwe na Kubie. Bardzo często na trudne pytania nie otrzymywaliśmy odpowiedzi. Do oceny dochodziły także obserwacje różnych zachowań, I znowu jakbyśmy wrócili do własnych lat zniewolenia i „zwyczajów:” z nim związanych.
    Pewnego dnia z naszej łazienki znikł kurek do wanny i żarówka z pokoju. (na nowy czekaliśmy 2 dni!). Z rozmów z zaprzyjaźnionym Kubańczykiem dowiedzieliśmy się, że jest to regułą. Jeśli komuś z obsługi czegoś brak po prostu bierze „wspólne” w końcu rzeczy do siebie do domu. Ale przede wszystkim często te drobiazgi są niedostępne dla zwykłych Kubańczyków. Dlatego miejsce pracy traktują także jako okazję do kompletowania niezbędnych dla siebie rzeczy. Sposób obsługi także przypominał dokładnie okres polskich wczasów pracowniczych. Zgłaszane usterki w hotelu usuwane w żółwim tempie, stan czystości pokoi świadczył o społecznym podejściu do gościa hotelowego.
    Z okazji moich urodzin, postanowiliśmy zrezygnować z kolacji w hotelu i poszliśmy do miejscowej, niedużej restauracji. Szukaliśmy takiej, w której nie ma turystów, czyli w oddaleniu od kompleksów hotelowych. Znaleźliśmy małą restaurację, w której jedynymi oprócz nas gośćmi była grupa 8 osób, siedząca przy zestawionych dwóch stolikach. Po chwili do ich stolika kelner zaczął przynosić pizzę. I wtedy zobaczyliśmy, że oni te pizze pakują do plastikowych siatek...Pierwsza, dyskretnie pod stołem, ale później – wyraźnie uznawszy, że nie jesteśmy zagrożeniem – już bardziej oficjalnie.
     Oprócz pizz kelner przyniósł tę każdemu po 1 piwie. Otwartym. Większość te piwa wypiła, ale dwie butelki oddali knajpianym muzykom (tych nie braknie nigdzie). Kiedy wszystkie pizze wylądowały w siatkach, wyszli z restauracji. Rozmawialiśmy później z muzykami, którzy uraczyli nas mini koncertem, granym tylko dla nas.. Wyjaśnili nam, ze była to grupa, która za dobre wyniki w pracy dostała premię- kolację w tej restauracji A ponieważ mają bardzo złe warunki w domach, zabrali swoje pizze, aby podzielić się z rodziną. Dlatego piwa dostali otwarte, aby nie zabierali do domu butelek, z których musi się rozliczyć szef restauracji.

               Rozmawialiśmy także o innych warunkach codziennego życia. Bardzo chwalili służbę zdrowia. Każde dziecko i kobieta w ciąży dostaje od państwa 1l mleka za darmo. Dlatego za bezprawne zabicie krowy grozi kara 7 lat więzienia! Dostęp do edukacji jest dla wszystkich. Ale gorzej potem z pracą, tej nie ma ogromny odsetek Kubańczyków. Cała armia muzyków grająca wszędzie tam, gdzie są turyści, jest tego efektem. Mówili o lęku rozmowy z cudzoziemcami, bo nie wiadomo, czy nie są „fałszywi” a skala donosicielstwa jest ogromna. I kary duże za antypaństwową postawę.

             Dowiedzieliśmy się też, że większość zatrudnionych przewodników, to współpracownicy reżimu Castro. To elita, która ma dobrą pracę i prawo do otrzymywania napiwków. Z kolejnej rozmowy z jednym z przewodników dowiedzieliśmy się, że tymi napiwkami musi się dzielić z kimś” z góry”. A cena, jaką zapłacił za uzyskanie licencji pilota wycieczki, była tak wysoki, że pracował wiele miesięcy za darmo... Inni przewodnicy nie byli chętni do rozmowy w ogóle. Nawet wtedy, gdy sami szliśmy przez tropikalny las Pinar del Rio.
    Chlubny wyjątek stanowił gadatliwy przewodnik w trakcie naszej wycieczki do Hawany. Żartował dość odważnie, że nikt nigdy nie wie, gdzie aktualnie znajduje się Castro, ale on jest wszędzie, prawie jak Lenin...Później okazało się, że takie „wentyle” pozornej wolności, to także reguła w kontaktach z turystami, a sam przewodnik jest synem bardzo wysokiego urzędnika państwowego. Ten sam przewodnik jednak strofował nas, gdy głośno żartowaliśmy sobie w muzeum poświeconym Che Guevarze…Skąd my to znaliśmy?
   Jednym z intratniejszych zajęć jest praca „babci klozetowej” na lotnisku. Panie, które pobierają opłatę za wejście do toalety (1USD) są ubrane jak stewardesy w samolocie. Ruch ogromny, a kasy fiskalnej nie ma! A kiedy weźmie się pod uwagę, że przeciętny zarobek Kubańczyka to równowartość 10/20USD, to taka posada to prawdziwa synekura.

                 Generalnie dobrze powodzi się tym, którzy mają jakieś powiązania z urzędami, stanowią ich część, są u władzy albo z tą władzą współpracują. Reszta to ludzie żyjący „z dnia na dzień”. Przeciętny dochód to równowartość 10-20 USD. Kubańczycy są doskonale wykształceni. Ale do oczu zagląda coraz bardziej widmo głodu. 70% żywności pochodzi z importu. W kraju, w którym przed rewolucją były hodowle bydła i wysokie spożycie wołowiny, obecnie spadło one do prawie do 0. Pozostały krowy mleczne oraz bydło, stanowiące zaprzęg do środków transportu(wozy –furmanki) · Do niedawna cała produkcja rolna koncentrowała się na terenach wiejskich, gdzie często po środku pola można było zobaczyć wioskę – stanowił ją cementowy barak na palach. Obecnie Castro zezwolił na uprawy na własny użytek, co poskutkowało budową kamiennych „kuwet” z ziemią między blokami w miastach i miasteczkach. Pojawiły się tez stragany z warzywami – prawo do ich prowadzenia jest ściśle licencjonowane, a samych licencji jest niewiele. Trwa rozdział licencji na lepsze życie, bądź na przeżycie. Potulni robią kariery, spolegliwi mają lepsze warunki od innych. Donosiciele mają się świetnie. A władza zawsze się wyżywi. Czy ta władza będzie główny beneficjantem także po zmianach, jakie na Kubie pewnie niedługo wystąpią? Ona i rzesza jej wiernych współpracowników? A ci, którzy do zmian są chętni obecnie, poniosą koszty niezbędnych transformacji? Czy powtórzy się polski chichot historii?

**************
     Prawda na Kubie jest towarem najściślej reglamentowanym. Zastrzeżonym dla nielicznych na szczytach władzy. O to, aby nic niepochlebnego o reżimie nie panoszyło się na Kubie i w świecie, dbają rozliczne służby. Niepokornych osadzając w więzieniach, odcinając od możliwości godziwego przetrwania. Kubańczycy maja bardzo ograniczoną możliwość podróżowania. Samochodów prywatnych jest niewiele, nie istnieje praktycznie publiczny transport po kraju. Znane z Hawany obrazki starych , amerykańskich marek samochodów to folklor, a nie środki komunikacji. Jedyną drogą kontaktu są kontrolowane telefony czy poczta. Też kontrolowana.
    Wysłałam kilka maili korzystając z ulicznych kiosków internatowych dostępnych uli tam, gdzie są skupiska turystów. W takim kiosku są zarówno telefony jak i dostęp do netu. Surfowanie w necie jest jednak reglamentowane. Wysłana przeze mnie poczta mailowa dotarła do kraju w tydzień po moim powrocie.. Cóż, widocznie dyżurny tłumacz był na urlopie...
    P.S.  Perełki architektury kubańskiej zostały w wielu miejscach odresturowane. Ale większość domów na Kubie to ruiny. Czy zadba ktoś o to, aby izachować ich niepowtarzaly charakter? 
 Żródła: Wikipedia,przewodniki po Kubie,moje wrażenia z pobytu na Kubie (opisane na blogu)

1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka