„Nie dla nas, bracia, beztroskie myśli
I uśmiech, co miała Gioconda…
Nieraz się Polak
Jak Hamlet zamyśli,
Choć jak Przybylski wygląda
Chce coś wydumać ?
W myślach więc tonie,
Lecz wnet nadzieje nim gasną,
Bo choć jak Hamlet
Czaszkę ma w dłoni ?
Niestety: przeważnie ma własną!” (Marian Załucki –frag. Oj -czyste kpiny)
Mieliśmy Prezydenta w wojskowym mundurze rodem z PRL-u. Mieliśmy Prezydenta którego wypowiedzi interpretować musieli nadworni tłumacze. Kolejny Prezydent –z korzeniami w PZPR za kołnierz nie wylewał i nóżki mu się plątały w miejscach -symbolach kaźni Polaków. Kadencję profesora Lecha Kaczyńskiego (za życia opluwanego przez mainstream w sposób niespotykany nigdy wcześniej) przerwała śmierć w Katastrofie Smoleńskiej. A pamięć o nim i Jego wizji Polski jest skrzętnie „zapominana”. I nastał czas Prezydenta -Kierdziołka.· Jak dziennikarska plotka niesie jego kandydaturę ustaliło gremium chyba służbom nieobce.A decyzję jeden z uczestników spotkania skomentował do pewnego dziennikarza tak: „ wiesz kogo wyznaczyli na kandydata na prezydenta: Tego głupka Komorowskiego.” Ponieważ w tym czasie oficjalnie kandydował do fotela Donald Tusk, dziennikarz uznał informację za wrzutkę… Ale dwa miesiące później Tusk z kandydowania zrezygnował. Oficjalnym kandydatem został Bronisław hrabia Komorowski. Nawet jeśli okoliczności desygnacji kandydata są kolorystyką dziennikarską, (w co lekko wątpię) to seria gaf popełnianych przez urzędującego prezydenta może wskazywać na słuszność części stwierdzenia pana ze służb.
Szczególnego pecha ma pan prezydent do Japończyków. W księdze pamiątkowej zaserwował Japończykom tekst z błędami ortograficznymi, a podczas wizyty w japońskim parlamencie wszedł butami na wyściełany poduszką podest pełniący funkcję siedziska dla speakera.”· „Wchodzi niestety na siedzenie dla spikera… Tam jest siedzenie wyłożone poduszką, powiedzmy… A między tym siedzeniem a mównicą jest mały korytarzyk - pewnie tamtędy proszono, by prezydent przeszedł. Ale na tyle niewysokie było, że stanął..." - powiedział japoński dziennikarz.” Tym wyjaśnieniem dziennikarz obalił wszelkie próby racjonalizowania popełnionej prze Komorowskiego gafy. Bo podest podestem, ale poduszka myślącemu człowiekowi nigdy nie skojarzy się z chodniczkiem.. Gaf Komorowskiego było wiele nie tylko podczas wizyt składanych przez niego (także w trakcie przyjmowania delegacji zagranicznych), ale i w krajowych wystąpieniach iż je wymieniać bez zanudzania czytelnika. Dla mnie jest niestety jasne: społeczeństwo mamione a to tańcem disco polo (Kwaśniewski) a to symbolem Solidarności( Wałęsa), a to hrabiowskim tytułem i umiejętnie retuszowaną biografią kandydata i jego rodziny dokonuje wyborów daleko wątpliwych, dla jakości wizerunku własnego państwa.
Czy nadchodzące wybory coś zmienią? Czy gwałtowne zmiany w sytuacji na świecie sprowokują wyborców do głębszego zastanowienia się nad tym, kto ma dbać o nasz wizerunek na świecie oraz stać twardo na straży polskiej konstytucji wobec coraz bezczelniejszych zakusów rządzących do naginania prawa pod dyktando niekoniecznie rodzimych obrońców interesów społeczno-gospodarczych?
Andrzej Duda to szansa na wizerunek Polski inteligentnej na miarę współczesnego świata i rozumną obronę polskie interesu stanu i tradycji narodowej. Dzisiejsza kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego to kontynuacja tego co czyni do tej pory. Odczytał nieporywające, powtarzające się hasełka. Do czekoladowego orła i innych gadżetów dołożył biało-czerwoną rękawicę… Tym samym utrzymał swoją dotychczasową postawę sołtysa Kierdziołka.Jak sołtys mówi (w zasadzie czyta z kartki), a jego dowcipy są dokładnie na poziomie gdzieś pomiędzy swojską imprezką w remizie OHP a pogwarkami przy ognisku rozpalanym na koniec polowania…..
Komorowski kontynuuje swoje hasło z poprzedniej kampanii wyborczej: zgoda buduje. Obecnie brzmi ono: zgoda i bezpieczeństwo. A gdzie miejsce na rozum??
Dlatego moje hasło wyborcze to: Duda do pałacu, Komorowski do Budy. Oczywiście Ruskiej.
P.S. Pozytywne komentarz:wymieniając swoje wizyty zagraniczne wymienił Chiny. O Japonii-ani mru mru…
